2007-10-01 - REJS 24.09-01.10.2007 s/y JURAND

24.09.2007
Wczesnym rankiem zbieramy się wszyscy u mnie na podwórku. Pakujemy jedzenie, bagaże i wyruszamy do Trzebieży skąd mamy wypłynąć Jurandem. Kiedy docieramy na miejsce okazuje się, że reszta załogi już tam jest. Dowiadujemy się również, że płynie z nami bosman Jurek. Kiedy już zapakowaliśmy cały prowiant swoje bagaże a kapitan przeszkolił załogę możemy wyruszać w morze.

Około godziny 19 docieramy do Świnoujścia gdzie stoimy do 6 (25.09.2007). Odprawa i kierunek Bornholm. Wieje 1-2 w skali Beauforta. O godzinie 4 (6.09.2007) dopływamy do Roenne. Po śniadaniu i dłuższym odpoczynku stwierdzamy iż płyniemy na ryby (trzeba coś zrobić na kolację). Wypływamy na ryby i stwierdzamy, że wracamy spowrotem do Roenne. Jak się później okazało decyzja trafna ponieważ wiatr zdechł. Ryby nałapane-Wojtek ze Sławkiem smażyli je na kei (mniam).

27.09.2007
Około godziny 16 dopływamy do Simirishamn portu w Szwecji. Po drodze wieje... zaczyna się rozwiewać coraz bardziej decyzja-zostajemy wieje 8 w skali Beauforta, w tym porcie zostajemy też cały następny dzień (28.09.2007) fale mają już ponad dwa i pół metra i wychodzą ponad główki portu. Pada deszcz, wieje strasznie silny wiatr. Niestety dziś nie wyjdziemy z portu mamy wiatr dociskający… stoimy…nawet za bardzo zwiedzać się nie da. Ponieważ już tak mocno wieje. Rano okazuje się, że na chwilkę wiatr ustał, więc korzystamy z okazji i wychodzimy. Udało się… wyszliśmy, już jesteśmy za główkami. Stawiamy żagle i płyniemy…hura? No nie bardzo. Niestety zaczęło odkręcać wcześniej niż się tego spodziewaliśmy i zaczynamy się halsować (Jurand nie jest łódką do halsowania) nie ruszaliśmy się praktycznie z miejsca. Krążyliśmy między Bornholmem a Arkoną… co ktoś wyszedł myślał, że już jesteśmy prawie w domu za rufą ciągle było widać Bornholm.

Jest niedziela a my z tyłu nadal widzimy Bornholm. Już wiemy, że dziś na pewno nie dotrzemy do domu. Kapitan postanawia, że płyniemy do najbliższego polskiego brzegu-padło na Kołobrzeg… kiedy już widzimy polski brzeg każdy pyta czy to oby na pewno nie Bornholm. hehe. Nie, nie To już widać Kołobrzeg.

Jest 4 rano 01.10.2007 poniedziałek. W Trzebieży powinniśmy być wczoraj, a my weszliśmy do Kołobrzegu, ale cóż nie było innego wyjścia. Tu wysiadamy, bo gdybyśmy mieli płynąć do Trzebieży bylibyśmy na miejscu w środę. Bosman zostaje i czeka na ludzi, z którymi ma płynąć w ostatni rejs w tym roku.

Wnioski? Rejs pełen niespodzianek. Załoga szybko się zgrała. Najlepszy kucharz-Wiesiek. „Człowiek korba” jest super (dorsze uważajcie). Wspólne posiłki już końcowe sprawiły, że załoga poczuła się załogą. Całkiem inna atmosfera jest gdy wszyscy jedzą razem gdy kapitan powie smacznego… taka nasza mała tradycja.

Mimo różnych charakterów, różnego wieku, upodobań tylko jedno sprawiło, że byliśmy tam wszyscy. PASJA DO ŻEGLARSTWA. Ktoś powiedział „JAK TO JEST, ŻE CZŁOWIEK SIĘ TAK MĘCZY ZA WŁASNE PIENIĄDZE??” wracając do domu powiedział „ warto było i kto wie czy za rok… „ więc…… ja uważam, że naprawdę było warto.
Tak więc …… do za rok?

Ahoj

Kamila Skowron

Witrynę napędza Drupal, system zarządzania treścią o publicznie dostępnym kodzie źródłowym
Content Copyright © 2013 Klub Żeglarski TKKF Sztorm Barlinek ;; Polityka Prywatności