…..Czekam na wiatr co rozgoni

Ciemne skłębione zasłony

Stanę wtedy na raz

Ze słońcem twarzą w twarz……

   Andrzej Ligocki nauczyciel historii i geografii. Uprawiał turystykę górską, wspinał się,  żeglował . Wejście na Matterhorn było jego marzeniem…..

Co roku by uczcić pamięć naszego kolegi, który brał łódkę i samotnie żeglował organizujemy memoriał jego imienia- Regaty   Samotników. Formuła zdecydowanie różni się o tradycyjnych zawodów. Są to regaty „przesiadkowe”. Startujący losują jachty, płyną samotnie zdani tylko na siebie… Ze względu na niecodzienną formułę, regaty te wśród  członków Klubu od lat cieszą się popularnością. Będą samemu na wodzie jesteśmy zdani tylko na swoje umiejętności, musimy wyciszyć się i zaufać sobie. A wiadomo, że momentami trudno jest to zrealizować.

W tym roku regaty odbyły się 26.07 w klasie OMEGA, wystartowało 5 śmiałków. Można by pomyśleć, że pogoda tego dnia mogła wystraszyć  zawodników –niebo zachmurzone z  szarymi  obłokami, wiatr szalał, próbując utrudnić  postawienie żagli, trudno było zapanować nad łódką, ciągłe przechyły…Jednak, Tomasz, Kuba, Jurek, Jacek i debiutujący Jarek tak łatwo się nie poddali. Rywalizowali ze sobą przez 5 biegów, przesiadając się na różne łódki, walcząc samotnie z samym sobą oraz ciężkimi warunkami pogodowymi. Na pewno każdy z nich nie raz pomyślał by spłynąć, zacumować oraz schować sprzęt hangaru.

Regaty Samotników wygrał: Tomasz Szynkiewicz, 2-miejsce Jakub Ciesielski, 3-miejsce Jerzy Zatowka.

Po zawodach przyszedł czas na chwilę refleksji. Trzymając w dłoniach kubek z herbatą wspominaliśmy Andrzeja…zadumaliśmy się również nad naszym kolegą Markiem, który niedawno odszedł na wieczną wachtę. Nie ukrywam, że bardzo wzruszam się słuchając historii o żeglującym Andrzeju. Dla mnie był Panem od geografii, zgrabionym, zamyślonym, chwilami nieobecnym, w tych śmiesznych spodniach, jakby za dużych…takiego go pamiętam, przechodzącego po szkolnych korytarzach.

Nie jest mi obce uczucie pustki i smutku po stracie kogoś bliskiego i wyjątkowego. Taka zwykła złość na życie, że niespodziewanie bez ostrzeżenia odchodzi ktoś dla nas ważny. Przez naszą barlinecką przystań przewija się mnóstwo osób, jedni są na sezon, kilka lat a inni zasiadają na loży szyderców przez kilkadziesiąt wiosen…. Dlatego doceniam  pielęgnowanie pamięci o tych, którzy odeszli. Dbajmy o to by żyli w nas jak najdłużej, przekazujmy dalej opowieści o tym jacy byli i co lubili robić. I miejmy nadzieję, że te wspomnienia przetrwają stulecia…

A teraz napijmy się herbaty-na zdrowie.

Do zobaczenia za rok.

Monika Peliwo-Metryka

 KŻ SZTORM

Tagged Under

 

 

 

 

 

 

 



Wspierają nas