Wspaniały dzień

in

Rano otwieram oczy i widzę słońce .Szybciutko wsiadamy z pieskiem w samochód i przed 0900
jesteśmy na przystani .Parę operacji z łódką i jacht jest przy nabrzeżu .Z daleka widzę ,że ktoś się kręci przy hangarach .To chyba bosman wcześniej przyjechał .Klubową łódeczkę odstawiłem ,ale widzę ,że to ktoś obcy .No to wracam po klucze od łódki .Widzę ,że sympatyczny pan idzie ze swoim piskiem na pomost .Uprzedziłem,że Mat jest na pokładzie i nie jest uwiązany i towarzystwo do jachtu się nie zbliżyło .Otaklowałem Konika i rekreacyjnie popływałem. Słoneczko świeciło , wiaterek wiał i było O.K. W międzyczasie zrobiłem przerwę przy kei i znowu mieliśmy spotkanie z jakimś chłopakiem z pieskiem. Oczywiście mi to żadnym stopniu nie przeszkadza i rozumiałem , że bosmanowi też.
Po spędzeniu wspaniałego dnia , ok 16 odstawiłem pieska do samochodu , zacumowałem Konika do boi i podszedłem porozmawiać i pożegnać się z Panem Jurkiem.
Ale życie nie może być takie piękne .Jak to może być , że jedna osoba pracuje , a druga byczy się na jachcie. Zdenerwowana pani bosman podeszła i o nic się nie pytając , zaatakował mnie przy innych osobach i oskarżyła , że zrobiliśmy kupkę na klubowej plaży. Pomijam absurdalność takiego pomysłu , skoro nic nie widziała , a przystań jest ogólnie dostępna . Jedynym wytłumaczeniem może być jej młody wiek , gdyż jeżeli się nie mylę , mógłbym być jej dziadkiem .
Ale ważne jest również , że to córka prezesa i od niej powinno się wymagać dużo więcej niż od przypadkowych ludzi .Trzeba mieć naprawdę dużo złej woli , aby podejść do przypadkowej osoby i ją obrażać .
I wprawdzie kupy nie zrobiliśmy , ale i tak zostaliśmy za to ukarani i czar wspaniałego dnia prysł .
Dobrze , że teraz pada i nie ciągnie mnie na jezioro , a do wtorku mi przejdzie .
Ale pani bosman osiągnęła też sukces . Mój pies już wie , że na przystani nie ma dla niego miejsca ,
a jedynym tolerowanym pieskiem jest jej suczka .Dlatego do Barlinka nie pojedzie .
Pozdrowienia dla wszystkich żeglarzy

mam niesamowitą przyjemność sprzątać po swoim psie, który od lat "mieszka" na przystani. Dla świętego spokoju sprzatam i inne wspomnienia, które pozostawiaja "czworonożni goście". Nie widze powodu, aby inni, nasi członkowie Klubu (oraz rezydenci) nie sprzątali po swoich milusińskich. Jezeli tego nie robia, są proszeni o nie przyprowadzanie swoich pociech. Prosimy również, aby odwiedzający przystań, nie wprowadzali swoich zwierząt.

Pragne przypomnieć nie wtajemniczonym, ze Jurek nie jest bosmanem przystani. Jeżeli ma wskazany dyżur, pracuje jak młody w chwili, gdy np młoda Pani Boeman siedzi i "nic nie robi", pomimo żadnego wieku i doświadczeń.

To, że młoda dziewczyna jest moja córką, nie oznacza, że mozna to jej wypominać. Praca zmieniających się bosmanów jest oceniana nie tylko przez prezesa, ale i cały zarząd, gości i wszystkich członków klubu. Do tej pory dziewczyna miała super noty. Musiałeś mieć kolego pecha lub jesteś nadwrażliwym odbiorcą cierpkich uwag pani bosman, że aż tak poruszyły one twe ego. Sprawa zostanie wyjaśniona.

Nikt nie jest zobowiązany nas odwiedzać - zawsze jest to dobra wola dwóch stron. Mój pies (suczka) nadal bedzie mieszkała na przystani. Ja nadal będę po niej sprzątał. Jeżeli, drogi HERKO nie widzisz powodu podporządkowania sie dyspozycjom każdego bosmana, musisz wybrać, czy nadal chcesz być rezydentem, czy też zmienisz port z bardziej liberalną, grzeczna, tolerancyjna obsługą

Skoro piesek narobił to trzeba posprzątać. Pani bosman słusznie zwróciła uwagę, pilnuje porządku na przystani i dba min. o wygląd zew. klubu. A widok psiej kupki nie jest zbyt przyjemnym widokiem :), o którym marzymy podczas wypoczynku :) . Klub jest dla wszystkich jak najbardziej, nikt nikogo nie gryzie, nie wygania, ale tylko wtedy gdy jest się po prostu nic nadzwyczaj po prostu kulturalnym.

Bosman mógł skojarzyć pieska z odchodem i basta. Słońce wieci wszędzie, więc ....

Panie herko, nie wiem czy to był pański pies czy też bezpański, fakt jest taki, że osobiście gołą stopą wdepnęłam w psią kupę a niedługo po mnie również gołą stopą wdepnęła "jakaś"(bo nie znam) pani. I proszę mi uwierzyć, że to nic przyjemnego biorą pod uwagę fakt, że na przystani są dzieci, szkolne, przedszkolne i wczesnoraczkujące :)
Jeśli chodzi o psa "El Commendante" to wszyscy doskonale wiemy, że każda jej kupa jest natychmiast zutylizowana - wszyscy mamy oczy i każdy bacznie obserwuje czy aby coś nie zostało ominięte.
A zamiast się unosić, co jest zupełnie niepotrzebne może warto baczniej uważać na swojego pupila, żeby wiedzieć czy należy po nim sprzątnąć czy nie.
Co do Bosmana, czy był nim Pan Jurek czy jest nim Majka, myślę, że oboje postąpiliby w podobny sposób ;)

Ciekawym faktem jest to, iż zwykle po pańskiej wizycie na przystani z pieskiem mam "przyjemność" sprzątać taką samą gabarytowo i o identycznym kolorze kupkę. Co wszystko prowadzi do powiązania kupki z pańskim pupilem. Starałam się pana nie urazić jednakże zwrócić pańską uwagę na takowe zdarzenia. Moje zachowanie nie ma również nic wspólnego z koligacjami rodzinnymi i nie czuję się być zobowiązana do tego, aby być bardziej milszą i pokorną, tylko z tego powodu, że mój ojciec jest prezesem klubu.

A moze caly problem nie polega na tym iz to Pani Bosman byla nie mila (w co nie wierze) tylko w tym, iz po prostu ta kupke trzeba bylo sprzatnac po swoim milusinskim.... a moze..... ze Pani Bosman mlodsza jest i smiala zwrocic uwage.... ot problem.... naucz psa zaplatwiac sie w toalecie to nie bedzie problemu kto ma po nim sprzatnac.... Komandor nie ma problemu... my tez....:) wiec????

Witrynę napędza Drupal, system zarządzania treścią o publicznie dostępnym kodzie źródłowym
Content Copyright © 2013 Klub Żeglarski TKKF Sztorm Barlinek ;; Polityka Prywatności